Przychodnia dla Zwierząt

Jasność

Proszę Szanownych Państwa. Już po wyborach. Na razie mamy niezbyt jasną serię obłaskawienia języczka u wagi. A powinno być jasno: języczek PSL-u waży ślinkę. Janusz Palikot, przyszła gwiazda dobrych, drzewiej nie dokończonych pomysłów, zaraz rozwali sobie nos o sejmowy krzyż.

Zostaw pan krzyż. Oświadczam wszystkim: Godłem Rzeczypospolitej Polskiej jest orzeł biały. Trzeba o tym pamiętać w Sejmie, Senacie, szkole i na ulicy. Państwo ma charakter świecki, a jeżeli ma być wyznaniowo-katolickie, to należy się referendum, a wynik zapiszmy w konstytucji. Mnie krzyż nie przeszkadza. Niech będzie na każdym przystanku autobusowym, metra, nawet na ścianach śniadaniowej TVN i Wiadomości jedynki. A najwięcej niech będzie w urzędach skarbowych - może przyniesie więcej miłosierdzia. Ale jestem za niezależnym państwem, wspieranym przez niezależny kościół, utrzymywany przez swoich wiernych i własną opodatkowaną działalność gospodarczą. Nie przez partie polityczne i państwo. Katecheza w salach katechetycznych poza szkołami publicznymi. Palikot może z czasem ujawni przelewy za ostatnie 20 lat i ustanowi wgląd do przelewów dotowanych partii. Społeczeństwo płaci, społeczeństwo chce wiedzieć. A jeżeli przeciętny katolik chce sięgnąć do własnego portfela po coś w rodzaju dziesięciny, to ciekaw jestem, jak bardzo jesteśmy pobożni. Na razie widuję więcej miedzi niż biletów NBP w mszalnych koszyczkach. Aliści tą drogą trzeba iść.

Każdej weterynaryjnej jesieni można zaobserwować ujawnianie się ukrytych do tej pory chorób. Podczas huśtawek pogodowych spostrzegamy, że częściej jak dotąd, ukochany zwierzak więcej pije, oddaje mocz przed wyprowadzaniem na spacer. Chudnie, spada jego sprawność fizyczna. Obniża się życiowa radość. Oczy zachodzą "mgłą". Symetrycznie łysieje. Coraz bardziej wysyca się pigmentacja skóry. Zapach z jamy ustnej jest coraz ostrzejszy lub pojawia się odór. U suk czy kotek z dróg rodnych widoczne są krwiste lub śmietanowate wycieki.

Do tego ostatniego objawu chciałbym nawiązać. Duża część kotek i suk poddawana jest antykoncepcji. I słusznie. Nie jest nam potrzebny wysyp niechcianych szczeniąt i kociąt. Aliści należy pamiętać, że zwierzęca antykoncepcja jest bardzo prymitywna w porównaniu z tą przeznaczoną dla kobiet. Lekarze weterynarii najczęściej podają specyfik w zastrzyku, który jest najbardziej pewny lub pastylki, drażetki lub tabletki z sugestią podawania ich co tydzień. Kobiece specyfiki, jakie by nie były, dobrane są jak najbliżej indywidualnego cyklu. Mimo zażywania antykoncepcji, drogi rodne piękniejszej połowy świata mogą cieszyć się swym potencjum bez konsekwencji ciąży. Co najważniejsze, są regularnie oczyszczane miesiączką.

W świecie zwierząt staramy się nie dopuścić to tego, co fizjologiczne. W swoim założeniu antykoncepcja to wmówienie nieciężarnej macicy, że jest w ciąży. W ciąży nie występują ruje i nasze noce należą do przespanych. Przypomnę, że ciąża u kotek i suk zawiera się w przedziale 58-68 dni. Ok. 2 miesięcy. Jeżeli decydujemy się na farmakologiczną antykoncepcję, to proszę mieć świadomość, że jest stan pseudociąży. I wcześniej czy później życiodajny organ musi zachorować.

Antykoncepcja u zwierząt doraźnie, na krótko - tak. Celem ma być albo świadome i odpowiedzialne rozmnożenie gatunku albo sterylizacja. Inne niż zalecane przeze mnie scenariusze w 100% doprowadzą do ropomacicza i nowotworów pakietów mlekowych.


lek. wet. Zygmunt Kosacki
5233