Prosto z mostu (2) - Bierut po polsku

Pewnego majowego dnia posłaniec Lecha Kaczyńskiego dostarczył do okręgowej siedziby Polskiego Związku Działkowców wezwanie do protokolarnego przekazania urzędnikom terenów trzech ogródków na Targówku: "Pokój", "Pratulińska" i POD im. Stefana Starzyńskiego. Z pisma wynikało, że przekazanie powinno nastąpić w ciągu niespełna dwóch godzin.

Pismo miało spełnić tę samą rolę, co odcięty łeb koński podrzucony do łóżka w filmie "Ojciec chrzestny". Groźba eksmisji miała zmusić działkowców do podpisania umowy użyczenia gruntu, na którym znajdują się ich ogródki. Rzecz w tym, że zawarcie takiej umowy zmieniłoby status prawny działkowców. Przestaliby użytkować swoje ogródki na podstawie ustawy o pracowniczych ogrodach działkowych, a staliby się stroną umowy z gminą. Gdy umowa kiedyś zostałaby rozwiązana albo skończyłby się okres, na jaki została zawarta, działkowcy straciliby jakiekolwiek prawa. Teraz chroni ich artykuł 21 ustawy o pracowniczych ogrodach działkowych, który stwierdza, że w razie likwidacji ogrodu powinni oni dostać teren zastępczy nie mniejszy od dotychczas używanego.

Miasto się rozwija i kiedyś - działkowcy mają prawo zabiegać o to, by było to nieprędko - tereny ogródków mogą zostać przeznaczone pod zabudowę. Przysługują im jednak prawa, które Kaczyński chce pod groźbą eksmisji odebrać. Lech Kaczyński jest podobno politykiem prawicy. Zakwalifikowali go tak wyborcy, a nasz prezydent dzielnie z tym wizerunkiem walczy. Piastując urząd prezydenta miasta, najłatwiej robić to poprzez okazanie braku szacunku do prawa własności i niechęć do reprywatyzacji.

Wszystkie nieruchomości w granicach przedwojennej Warszawy zostały w latach czterdziestych odebrane prawowitym właścicielom przez komunistów na mocy tzw. dekretu Bieruta. Mimo braku ustawy reprywatyzacyjnej poprzedni prezydenci stolicy starali się oddawać zagrabione mienie w drodze indywidualnych decyzji administracyjnych. Prezydent Kaczyński po objęciu władzy wydawanie takich decyzji zawiesił do czasu uchwalenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. A że z uchwalaniem planów się nie spieszy, to nieruchomości po prostu nie zwraca.

Bezprawność takiego postępowania wykazał mu niedawno Wojewódzki Sąd Administracyjny (wyrok z 16 czerwca 2005 r.). Swój stosunek do wyroków sądowych, które zapadają nie po jego myśli, Kaczyński już kilkakrotnie wyraził, więc tu też nie oczekiwałbym przełomu.

Maciej Białecki
radny Wojew. Mazowieckiego
maciej@bialecki.net.pl
4326