Prosto z mostu

Cyrk w budowie


Do miasta miał przyjechać cyrk. Zadzwoniono z centrali, że chcą, by cyrk stanął na starym placu po drugiej stronie rzeki. Powiedzieli też, że sami go zbudują, gdyż sprawa jest wagi państwowej. Pani burmistrz ma tylko przygotować miasto na przyjazd widzów.

Zebrała się więc rada miejska. Pani burmistrz obwieściła dobrą nowinę: "Taka impreza to wielka promocja dla miasta. Cyrk występuje rzadko i mówi wtedy o tym cała Europa!". Na to wstał starszy radny i rzekł: "Widziałem ostatni występ cyrku w telewizji. Wy pewnie też, był naprawdę dobry. Ale czy ktoś z was pamięta, w jakim to było mieście?" Na sali zaległa cisza. Pani burmistrz była jednak nieugięta: "Promocja polega też na tym, że przyjadą widzowie i zobaczą, jak pięknie się żyje w naszym mieście. Będą potem chcieli do nas wrócić - na wypoczynek, do nauki albo do pracy." Z tym zgodzono się natychmiast.

Rozpętała się dyskusja: "Musimy wreszcie zbudować drogi dojazdowe! I metro, w pobliżu cyrku można pociągnąć drugą linię naszego metra! I jakoś ładnie urządzić teren wokół, przecież tam są same chaszcze. Mamy na to sześć lat, na pewno zdążymy!" Jeden z radnych dodał: "Powinniśmy też zbudować w mieście jakieś muzeum. Ten, co go nie lubimy, postawił muzeum w rok, ale miał gotowy budynek. My mamy znacznie więcej czasu." Pani burmistrz spojrzała do papierów i odrzekła: "Możemy zbudować aż trzy muzea! Co prawda, zaplanował je ten, co go nie lubimy, ale to my będziemy je otwierać!" Inny radny dodał: "Musimy koniecznie powymieniać tabliczki z nazwami ulic. Nazwiska patronów nic nie powiedzą przyjezdnym. Naszym bohaterom i artystom musimy dopisać stopnie wojskowe i tytuły, na przykład: UL. LITERATA ALEKSEGO BUDZIŁKI".

I zabrano się do dzieła. Ułożono harmonogram prac, po czym przez sześć lat w pocie czoła tak go zmieniano, by w mieście w dniu przyjazdu cyrku nie były rozgrzebane jakieś budowy. Skończyło się na tym, że żadna duża budowa się nie zaczęła. Postanowiono za to, że w dniach występów cyrku dzieci będą miały wakacje, żeby też mogły sobie je obejrzeć.

Kilka razy do miasta przyjechał przedstawiciel centrali, by sprawdzić stan przygotowań. Pokazywano mu harmonogramy i panią burmistrz, wyjeżdżał więc bardzo zadowolony.

Gdy nadszedł dzień występu, wśród mieszkańców miasta rozlosowano siedem biletów. Niestety, pozostałe były potrzebne gościom dyrekcji cyrku. Do miasta przyjechało bowiem mnóstwo ludzi z całej Europy, którzy przedarli się jakoś przez chaszcze otaczające cyrk i chcieli obejrzeć przedstawienie. Na nowe tabliczki z nazwami ulic nie zwrócili uwagi.


Maciej Białecki
Stowarzyszenie "Obywatele dla Warszawy"

www.bialecki.net.pl
4775