Prosto z mostu

Apoteoza kibola


Po ostatnim meczu na stadionie Legii - przyznam, że nie chcę pamiętać, kogo z kim - w "Gazecie Wyborczej" pojawiła się relacja ze stadionowych trybun. W tekście relacji dziewiętnaście razy pojawia się ulubione słowo kiboli na literę "k", w tym dziesięć razy w całej swej wątpliwej urodzie, nie wykropkowane. Artykuł niby krytyczny, napisany jednak z wyraźną fascynacją. Pamiętam ten język z "Wyborczej" początku lat dziewięćdziesiątych: tak wówczas opisywano komunistów. Pryncypialnemu potępieniu towarzyszyła fascynacja, a wkrótce potem Michnik napisał z Cimoszewiczem artykuł o wspólnej interpretacji przeszłości. Jak mam po takich publikacjach tłumaczyć dzieciom, dlaczego nie powinny używać słowa na "k"?

Nasilenie plagi kibolstwa było kolejnym powodem mojego sceptycyzmu wobec wpakowania przez Hannę Gronkiewicz-Waltz pół miliarda złotych w przebudowę znajdującego się w prywatnych rękach stadionu Legii. Na budowanym równolegle za półtora miliarda złotych Stadionie Narodowym kibolstwo klubowe czułoby się znacznie mniej pewnie i łatwiej byłoby opanować je siłom porządkowym.

A już grozą przejęło mnie, gdy dowiedziałem się, że na nowych trybunach Legii odtworzono tzw. żyletę - sektor będący wylęgarnią przestępczości. Na forum internetowym legionistów można znaleźć regulamin "żylety", a w nim zapisy w rodzaju: "Podczas dopingu każdy winien stosować się do poleceń gniazdowego i ultrasów". Hersztowie organizacji kibolskich, narzucających te reguły w miejscu publicznym, są dla urzędników równorzędnymi partnerami!

Nie jest dla mnie żadnym argumentem, że "żyleta" stanowi o atmosferze meczu. Równemu wymachiwaniu kolorowymi płachtami towarzyszą potoki wulgaryzmów oraz agresja wobec widzów zachowujących się normalnie. Dopóki nie będzie można kupić biletu na mecz - tak, jak do kina - na dowolne miejsce i, nie będąc niepokojonym przez innych widzów, mile spędzić tam czasu, sytuacja nie będzie opanowana.

Po opisanym w "Wyborczej" meczu, "żyleta" Legii została przez stosowne władze sportowe zamknięta, ale nie z powodu rządzącej tam subkultury, lecz dlatego, że rzucono z niej petardy na boisko. Niestety, w Polsce rozkwita apoteoza kibola. Przejawami tego jest zarówno taryfa ulgowa dla Donalda Tuska, dla meczu piłkarskiego opuszczającego głosowanie w Sejmie, jak i poważne rozpatrywanie pomysłu, by kończącemu karierę narciarzowi Małyszowi przyznać Order Orła Białego, najwyższe polskie odznaczenie państwowe. Boję się zresztą, że gdyby to Tusk był dziś Prezydentem RP, pomysł taki zostałby zrealizowany.


Maciej Białecki
Stowarzyszenie "Obywatele dla Warszawy"

www.bialecki.net.pl
4738