Prosto z mostu

Podwójny prezydent

Mamy w naszym mieście fenomen niewidziany w świecie. Ta sama osoba jest jednocześnie prezydentem kraju i prezydentem Warszawy. Wielki to byłby honor dla naszego miasta, gdyby nie było to sprzeczne z Konstytucją. Konstytucja III Rzeczypospolitej zabrania bowiem Prezydentowi pełnienia jakichkolwiek innych funkcji publicznych (artykuł 132). A czuwanie nad przestrzeganiem Konstytucji jest najważniejszym zadaniem Prezydenta RP.

Ta chora sytuacja wynika z naginania prawa dla potrzeb Prawa i Sprawiedliwości, które chce przeforsować w Sejmie ustawę umożliwiającą wprowadzenie zarządu komisarycznego w mieście do końca kadencji. Jeżeli Kaczyński zwolni urząd dopiero po wejściu w życie takiej ustawy, PiS uzyska możliwość rządzenia Warszawą jeszcze przez niemal rok. Jeżeli Kaczyński zwolni urząd zanim ustawa wejdzie w życie, zgodnie z obecnie obowiązującym prawem wkrótce będą musiały się odbyć wybory prezydenta miasta, gdyż prawo nie działa wstecz.

Lech Kaczyński złożył co prawda dymisję, ale dotychczas nie została ona przez radę miasta przyjęta. Dymisja została złożona w najpóźniejszym możliwym terminie, w przeddzień objęcia urzędu Prezydenta RP, choć Kaczyński miał na to od października dwa miesiące. Radni spoza PiS chcieli przyjąć dymisję Kaczyńskiego jeszcze w grudniu. Na wniosek opozycji została zwołana sesja Rady Warszawy, ale, jak podały media, rada "nie zebrała się." Sformułowanie "nie zebrała się" kamufluje fakt, że na sesję nie dotarli radni Prawa i Sprawiedliwości, bez których nie można uzyskać kworum. Przewodniczący rady z PiS zwoła sesję, na której będzie kworum, gdy będzie taka polityczna potrzeba.

Tymczasem opinia publiczna milczy. Coraz mniej mnie to dziwi. Wokół nas świat realny powoli zastępowany jest światem propagandy Prawa i Sprawiedliwości. Widzę to wyraźnie, śledząc rozmaite dyskusje internetowe. Na jednej z nich internauta przekonuje, że o zasługach Lecha Kaczyńskiego dla Warszawy świadczyć może zastąpienie połowy taboru autobusowego nowoczesnymi pojazdami. Czytelnikom nie muszę przypominać, że w kadencji Kaczyńskiego na ulicach Warszawy nie pojawił się ANI JEDEN zakupiony przez miasto autobus. Tramwaj zresztą również nie.

W innej dyskusji internetowej pojawił się zarzut: "Przez niego Wał Miedzeszyński ma tylko po dwa pasy ruchu i już się zaczyna korkować." Odpowiedź zwolennika Prawa i Sprawiedliwości była prosta: "Przez Kaczyńskiego się zaczyna korkować? To On tamtędy jeździ i korkuje?"

Pewnie się Państwo dziwią, że tak przeskoczyłem od Konstytucji do Wału Miedzeszyńskiego. Ale nie chodziło mi o Wał. Proszę zwrócić uwagę na to „On”, pisane z wielkiej litery...

Maciej Białecki
radny woj. mazowieckiego

www.bialecki.net.pl
5002