Maj obfituje w wydarzenia

W ostatnim felietonie wyraziłem sugestię, iż porządek sesji rady dzielnicy Praga Północ, zwołanej na 10 maja, może ulec istotnym modyfikacjom, a moje przewidywania, że wieczorem może się okazać, iż Robert Sosnowski nie jest już burmistrzem Pragi Północ okazały się trafne. W pierwszym punkcie porządku obrad odbyło się bowiem głosowanie wniosku radnych PiS, złożonego podobno na polecenie samego prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o odwołanie burmistrza Sosnowskiego. Nie wszyscy radni PiS podpisali się jednak pod wnioskiem o odwołanie dotychczasowego szefa. Był to dla nich swoisty dylemat solidarności z partią lub dotychczasowym jej liderem, co także pokazało głosowanie: spośród 21 obecnych na sali radnych wniosek poparło tylko 16, w tym zapewne 9 osób z opozycji, dwoje radnych było przeciwko, jedna osoba się wstrzymała, a dwie oddało głosy nieważne. Wynika z tego, iż prawie połowa z dotychczas 12-osobowego klubu radnych PiS nie dostosowała się do zaleceń kierownictwa partii. Dla odchodzącego lidera jest to zapewne satysfakcja. Dla PiS na Pradze Północ poważny problem.

Robert Sosnowski był drugim szefem północnopraskiego samorządu odchodzącym przed zakończeniem kadencji. Pierwszym był wybrany przez AWS i rządzący Pragą w latach 1998-2000 Arkadiusz Urban. Ten jednak utracił fotel w wyniku przedterminowych wyborów, które odbyły się w Gminie Warszawa Centrum w październiku 2000 roku. Odchodził jednak w niesławie, za szastanie publicznymi pieniędzmi.

Były już burmistrz Sosnowski na odwołanie zasłużył sobie po ujawnieniu przez media osobistego zaangażowania się w przydział mieszkania dla obecnej żony. Interesujące w tej sprawie jest jednak to, że władze PiS nie reagowały wcześniej, gdy ujawniono, iż burmistrz Sosnowski zawierał z pracownikami urzędu umowy zlecenia, tworząc fikcyjne stanowiska pracy oraz złamał ustawę o zamówieniach publicznych. Po ujawnieniu tych faktów przez wewnętrzną komisję miasta skierowano sprawę do prokuratury (ostatnio prokuratura postawiła w tej sprawie Robertowi Sosnowskiemu zarzuty, zagrożone karą do 8 lat pozbawienia wolności). Jednak wówczas władze PiS zadowoliły się tylko zawieszeniem Roberta Sosnowskiego w prawach członka PiS, co utrzymano w wielkiej tajemnicy także przed radnymi tej partii. Dziś po całej tej aferze władze PiS reagują alergicznie: żonę burmistrza Edytę Sosnowską, mimo że niedawno została szefową PiS na Targówku, wykluczono z partii, a struktury PiS na Pradze Północ rozwiązano, czemu się bardzo nie dziwię.

Burmistrz Sosnowski rządził na Pradze prawie trzy i pół roku, a o jego "dokonaniach" pisałem wielokrotnie. Wiele jego błędów wynikało zapewne nie tyle z młodego wieku, ile z dawania posłuchu "doradcom" oraz przyjętej polityki konfrontacji z opozycją. Odszedł, lecz inni pozostali. Nowi liderzy PiS na Pradze, panowie Cierpisz (szef klubu radnych) i Kędzierski (następca polityczny Sosnowskiego, który jako przewodniczący komisji rewizyjnej rady dzielnicy nie dopatrzył się nieprawidłowości w sprawach, które Prezydent Warszawy skierował do prokuratury) w wypowiedziach prasowych udają niemowlęta polityczne, o niczym nie wiedzące i nieświadome zaistniałych faktów. Obaj panowie dziś kreują się na odnowicieli moralnych i pierwsi rzucili ziemię na polityczny grobowiec dotychczasowego burmistrza. Sam Kędzierski próbował nawet sięgnąć po fotel Sosnowskiego, lecz coś, o czym szepczą kuluary rady i wieści internetowe, mu to uniemożliwiło. Swoją własną grę w całej tej sprawie prowadził obecny przewodniczący rady, Wachowicz, który bardzo stara się o wzmocnienie swojej pozycji. Swoimi działaniami w obronie aktualnego status quo posunął się tak daleko, iż ociera się o kodeks karny. (Panie Jacku, polecam lekturę artykułu 231).

Co dalej? To pytanie zadawali sobie pomiędzy sesjami 10 i 19 maja nie tylko radni PiS, ale także dotychczasowej opozycji. Możliwych było kilka scenariuszy. Okazało się jednak, że PiS utrzymał przewagę i wyłonił zarząd w oparciu o istniejący klub radnych PiS wzmocniony osobą Hanny Jarzębskiej. Na członków zarządu powołano dwóch dotychczasowych urzędników. Burmistrzem został nieznany szerzej nikomu Artur Marczewski, doradca PiS. Nowy burmistrz ma przed sobą sześć miesięcy do jesiennych wyborów samorządowych. Ten bezpartyjny fachowiec jest ostatnią nadzieją skompromitowanego praskiego PiS-u na zaistnienie tej formacji w wyborach.

Olbrzymie problemy ma warszawska PO. Próba powrotu na krajową scenę polityczną Pawła Piskorskiego byłego prezydenta Warszawy, skończyła się czystką jego zwolenników, zafundowaną warszawskim działaczom tej partii przez jej władze krajowe. Z PO usunięty został sam Piskorski, a także liderzy PO na Mazowszu: radni województwa Piotr Fogler - przewodniczący Sejmiku Województwa i Sławomir Potapowicz - wiceprzewodniczący PO na Mazowszu, a także ósemka innych warszawskich działaczy, w tym Andrzej Kobel, od niedawna przewodniczący rady Targówka. Grozić to może pęknięciem i dalszymi podziałami w tej partii. Jedni się dzielą, inni próbują łączyć. Podzielił się PSL, z którego w oparciu o dotychczasowych eurodeputowanych tej partii wypączkował PSL- Piast, próby porozumienia czynią partie i organizacje lewicowe, co ostatnio zaowocowało wzrostem wspólnych notowań SLD i SdPL w sondażach do 18%. I tym optymistycznym akcentem.....


Ireneusz Tondera
radny woj. mazowieckiego
przewodniczący klubu
radnych SLD
7525