Emocje

Wywieźć wszystko na żwirowisko?

Pokusa szybkiego wzbogacenia się za pomocą rowu w ziemi była przez długi czas realna. Zmartwienie związane z pozbyciem się pozostałości bytowania człowieka kończyło się zwykle na hałdzie śmieci. To była podstawowa metoda unieszkodliwiania odpadów - tania i prosta. Rosły więc, jak grzyby po deszczu, góry odpadów, kursowały z beztroską tam i z powrotem ciężarówki wyładowane po brzegi wszelakiego rodzaju zbędnymi nam materiałami. Nikt tak naprawdę nie trudził się segregowaniem, odzyskiwaniem. Jednak od pewnego czasu coś w tym względzie drgnęło. Zwróciliśmy znów uwagę na odpadowe hałdy. W niektórych krajach zaczęto nawet ponowną eksploatację składowisk, by odzyskać z nich wszystko, co można znów wykorzystać w procesach przemysłowych. Tworzywa sztuczne, złom stalowy, aluminium, szkło - to wszystko, czego nie udało się pokonać przyrodzie, stawało się cenne.

Jednocześnie zaczęliśmy się zastanawiać, czy tak naprawdę wszystkie różności z gospodarstw domowych są zbędne. Wprowadzono systemową zbiórkę surowców wtórnych, zaczęto segregować odpady już w gospodarstwach domowych. Przepisy prawa w niektórych państwach stały się tak rygorystyczne, a i edukacja ekologiczna skuteczna, że niektórzy nie wyobrażali sobie, by do jednego kosza wrzucić różnokolorowe opakowania szklane, mieszać plastik z papierem itp. No, ale takie podejście do odpadów, obok pewnej świadomości, wymaga także dużych nakładów finansowych.

W bogatych państwach powstawać zaczęły systemy z wyrafinowanymi instalacjami do unieszkodliwiania odpadów - kompostowania, przetwarzania na paliwa, na substancje nawozowe, spalania, odzysku energii cieplnej i produkcji prądu elektrycznego. Z niepotrzebnych dotychczas śmieci nauczyliśmy się produkować różne dziwaczne czasem rzeczy. Składowiska stawały się przeżytkiem. Miały tam trafiać wyłącznie te pozostałości, z którymi nie potrafiliśmy sobie w danym momencie poradzić. Wzorce więc były. Trzeba było tylko po nie sięgnąć. Zaczęliśmy więc zmieniać polską gospodarkę odpadami. Rodziło się prawo ochrony środowiska, prawo odpadowe, rozporządzenia wykonawcze ograniczające wszechobecne w Polsce składowanie.

Gdy pojawiła się warszawska spalarnia śmieci, dotychczas funkcjonujący żywioł pokazał swoje pazurki. Śmieci pakowano głównie w wielotonowe kontenery gnające na południe i za tanie pieniądze podrzucano je innym województwom. Spalanie było droższe, kompostowanie było droższe - śmieci, choć ich było wiele, rozpływały się. Przetwarzanie odpadów w sytuacji, gdy głównym czynnikiem regulującym rynek odpadów była cena śmieci, nie mogło konkurować z ich wyrzucaniem gdzieś tam. Pojawiające się gdzieniegdzie nowoczesne zakłady przetwórcze skarżyły się na brak surowca. Trwała wojna nerwów. Mimo zawartych kontraktów magazyny ZUSOKU świeciły pustakami. Prasa donosiła, że zakład pracuje na pół gwizdka. Firmy przewozowe stawiały warunki. Zacząłem więc apelować do odpowiedzialnych za składowiskowe Eldorado o przyjrzenie się problemowi - tego wymagała od Polski również Unia. Zmiana przepisów prawa musiała respektować zalecenia europejskie odnośnie postępowania ze śmieciami. Jednak początkowo opór materii był tak duży, że apele, konferencje, seminaria nic nie wnosiły do sprawy. Oprotestowywane z uporem maniaka projekty nowych rozwiązań nie mogły ujrzeć światła dziennego. Jednak ta walka przyniosła pewien kompromis - kompromis otwierający - moim zdaniem - furtkę dla nowoczesności w polskiej gospodarce odpadami. W cieniu ostatniej nowelizacji polskiego prawa odpadowego, o które toczyła się batalia, jakby niezauważone szerzej ukazało się rozporządzenie Ministra Gospodarki i Pracy w sprawie procedur i kryteriów składowania odpadów. Na pierwszy rzut oka, być może nie widać tam przysłowiowego światełka w tunelu, lecz gdy wgryziemy się w nowe przepisy, to odkryjemy, że odpadów nie da się już z beztroską ładować na hałdy. Nie dość, że ustawa o odpadach wprowadziła nakaz unieszkodliwiania odpadów w województwie na którego terenie one powstały, to teraz, aby składować śmieci trzeba wykazać, że brak jest innych sposobów zagospodarowania odpadów w rejonie (§ 3.1, ust.1, pkt i rozporządzenia).

Dodatkowo, aby nasze śmieci mogły wylądować na składowisku, nie będą mogły dysponować walorami paliwowymi (ciepło spalania maksimum 6 MJ/kg - załącznik nr 4 do rozporządzenia). Wreszcie postulaty specjalistów znalazły swe uzewnętrznienie w prawie. Należy oczekiwać, że w połączeniu z innymi, nie opisanymi tu nowinkami możliwe będzie wreszcie inwestowanie w przemysł przetwórstwa odpadów, z naszych szos znikną olbrzymie lory gnające ku składowiskom całej Polski, powstające śmieci przestaną się rozpływać w bliżej niesprecyzowany sposób. Nadchodzi czas segregacji, odzysku, przetwarzania- najwyższa już ku temu pora.

Jacek Kaznowski

6646