Lewa strona medalu

Skandaliczny awans

Mieszkańcy Pragi Północ mogą wreszcie odetchnąć: były PiS-owski burmistrz dzielnicy Artur Marczewski przestał się wygłupiać i udawać burmistrza. Robił to na zlecenie Prawa i Sprawiedliwości w celu podtrzymywania pola konfliktu z Hanną Gronkiewicz-Waltz. Jak się okazało bezskutecznie, bo pani prezydent tym się nie przejęła i powołała swój zarząd, składający się z polityków PO-LiD, który sprawuje faktyczną władzę na Pradze. Nie zauważając tego i dalej udając burmistrza pan Marczewski skompromitował się zupełnie jako polityk. Wcześniej skompromitował się jako samorządowiec za sprawą nieudolnych inwestycji na Pradze. Jedną z nich jest budowa hali sportowej przy szkole przy ul. Kowieńskiej, która stoi niedokończona i drażni swym widokiem uczniów, którzy mieli z niej korzystać już we wrześniu ubiegłego roku. Teraz były burmistrz został szefem zatrudniającego 450 osób przedsiębiorstwa z branży motoryzacyjnej. Nie trzeba chyba mówić, że chodzi o przedsiębiorstwo państwowe, podlegające PiS-owskiemu wojewodzie Jackowi Sasinowi. Temu samemu, który zaangażowany jest w konflikt w praskim samorządzie i który nie chce wygasić mandatu radnego Tadeuszowi Szewczykowi z Praskiej Wspólnoty Samorządowej. Przypomnę, że to właśnie PWS wspierała Marczewskiego w poprzedniej kadencji, kiedy był burmistrzem Pragi i na początku tej, kiedy wydawało mu się, że jest burmistrzem nadal. Teraz PiS decyzją swojego wojewody nagrodził swego wiernego żołnierza Marczewskiego intratnym stołkiem. I o ile dla prażan decyzja ta jest dobra, o tyle jest tragiczna w skutkach dla przedsiębiorstwa, którego został szefem, czyli Warszawskich Zakładów Mechanicznych PZL WZM. A szkoda ogromna, bo jest to zakład z dużymi tradycjami i silną pozycją na rynku, skutecznie konkurujący ze światowym koncernem Bosch. Niestety, o tę pozycję trzeba bez przerwy walczyć tak, jak robił to dotychczasowy szef firmy, który stał na jej czele od kilkunastu lat bez względu na to, czy rządziła lewica, czy prawica. Teraz musiał odejść, bo trzeba było znaleźć miejsce dla pana Marczewskiego. Po raz kolejny PiS spłacił swe długi z publicznych pieniędzy, bo firma jest przecież państwowa i Marczewskiego utrzymywać będziemy de facto my wszyscy. Mam jednak nadzieję, że niedługo, bo w przypadku wcześniejszych wyborów zmieni się wojewoda i nowy zrobi porządek z działaczami PiS, zatrudnionymi w spółkach wojewody. To jeden z wielu powodów, dla których wybory powinny odbyć się jak najszybciej tak, aby Marczewski i jego koledzy zatrudnieni w innych firmach wojewody, np. Meble Emilia nie mieli czasu popsuć tego, na co ich poprzednicy pracowali latami. I żeby przedsiębiorstwa te nie zdążyły poupadać, bo przez durne decyzje kadrowe PiS pracę stracą wówczas setki ludzi zatrudnionych w tym i innych przedsiębiorstwach. Ale co tam - to akurat działaczy Prawa i Sprawiedliwości najmniej interesuje.



Sebastian Wierzbicki
Radny Rady Warszawy
(Lewica i Demokraci)
www.sebastianwierzbicki.pl

4890