Rada wielu

Pan Bolesław

Zawsze uważałem, że samorządowcy są od tego, by chodniki były proste, a autobusy punktualne. Dopiero w dalszej kolejności powinniśmy zajmować się pomnikami czy nazwami ulic. Czasem jednak trzeba zabrać głos w kwestiach historycznych zgodnie ze swoim sumieniem.

Raz do roku Rada Warszawy przyznaje nagrody i tytuły honorowego obywatelstwa stolicy. W ubiegłym roku zaszczyt ten przypadł Lechowi Wałęsie. Była to de facto nagroda od PO za jego wściekłe ataki na PiS przed wyborami. Ale skoro już zaszczyt ten został mu przyznany, w tym roku PiS zgłosił kandydaturę Anny Walentynowicz. Jej zwolnienie z pracy spowodowało powstanie "Solidarności". Niemiecki reżyser Volker Schlondorff nazwał ją robotnicą, która obaliła komunizm w Europie. Anna Walentynowicz nigdy nie zabiegała - w odróżnieniu od Wałęsy - o tytuły i władzę. Od dawna nie wahała się mówić, że Lech Wałęsa ma jakąś brzydką kartę w życiorysie.

Dziś salon zapomniał już, jak atakował Wałęsę, gdy ten był prezydentem. Jak Michnik wieszał na nim psy przy aplauzie obecnych prominentnych polityków Platformy. A najgorsze co wyszło na jaw przy okazji najnowszej publikacji IPN to fakt, że cała elita polityczna wiedziała, kim był TW "Bolek". Tylko że to nie była wiedza dla nas, zwykłych ludzi. Nie wolno było tego głośno mówić. Michnik, który pierwszy pobiegł buszować w archiwach bezpieki, chciałby tę wiedzę mieć tylko dla siebie i swoich przyjaciół. Mam to gdzieś.

W stanie wojennym powstał pomysł, by ojcem chrzestnym mojej młodszej siostry został Bujak. Ten chrzest miał stać się swoistą demonstracją. Moja mama postawiła jednak stanowcze weto. Stwierdziła, że jak pół Warszawy wie, gdzie Bujak się ukrywa, to musi wiedzieć też SB. Takie stwierdzenie wywołało wówczas powszechne oburzenie znajomych.

Pierwsze świadomie przeżywane przeze mnie wydarzenia polityczne to demonstracje lat 90. z paleniem kukły pana Bolesława, który był fatalnym prezydentem. Dlatego zabrałem głos w obronie Anny Walentynowicz. Koalicja PO/SLD stwierdziła, że jak pan Bolesław jest "cacy" to Walentynowicz jest "be" i honorowe obywatelstwo się jej nie należy. Logika prosta jak konstrukcja cepa.

Maciej Maciejowski
Radny Rady Warszawy
www.maciejowski.pl

4203