Lewa strona medalu

Czas ucieka

Wakacje dobiegają niestety końca. Żal nie tylko mijających urlopów, ale również luźnych i przejezdnych ulic w wyludnionej Warszawie. Choć trzeba przyznać, że nie wszędzie było tak wspaniale, bowiem drogowcy robili wszystko, co w ich mocy, aby utrudnić nam życie. Prażan dotknęło więc zamknięcie wiaduktu przy rondzie Żaba, Mostu Poniatowskiego, skrzyżowania Ratuszowej z Jagiellońską oraz wymiana torów tramwajowych na ul. 11 Listopada. Przez pewien czas wydostanie się z Pragi graniczyło wręcz z cudem. Na dodatek SPEC postanowił wymienić rury i przez tydzień nie mieliśmy ciepłej wody. Cieszyć się trzeba, że miasto zainteresowało się wreszcie naprawą infrastruktury po tej stronie Wisły, niemniej wydaje się, że zatrudniony w ratuszu koordynator ds. remontów zbytnio się tu nie popisał, planując wszystko na raz. Mieszkańcy prawobrzeżnej Warszawy mieli dzięki temu przedsmak tego co nas czeka, gdy ruszy budowa drugiej linii metra.

Oczywiście, jak w końcu ruszy. Hanna Gronkiewicz - Waltz podjęła bowiem decyzję o unieważnieniu przetargu na jej budowę. Decyzja niełatwa, zwłaszcza, że rozwój metra to jedna z najważniejszych obietnic wyborczych Pani Prezydent. Ale z drugiej strony koszt budowy na poziomie sześciu miliardów złotych zamiast planowanych trzech, przeraził wszystkich, od radnych począwszy. Tyle za 6 km odcinek metra nie zapłacił jeszcze nikt ani w Europie, ani na świecie. Z tego względu Hanna Gronkiewicz miała ciężki orzech do zgryzienia i przez dwa miesiące zwlekała z podjęciem ostatecznej decyzji zastanawiając się, czy narazić budżet miasta na kłopoty, czy siebie na gniew warszawiaków. Po dziesiątkach ekspertyz i konsultacji - w tym również ze specjalnie sprowadzonymi ekspertami z Unii Europejskiej - zapadła decyzja: przetarg trzeba powtórzyć. To oznacza, że drugiej linii metra przed EURO nie będzie. Przetarg odbędzie się jeszcze raz jesienią, a termin realizacji inwestycji zostanie wydłużony. W praktyce oznacza to, że metrem pojedziemy na Pragę najwcześniej w 2013 roku, chyba że... Pani Prezydent zmieni koncepcję i zamiast budowy centralnego odcinka metra (od Ronda Daszyńskiego do Dworca Wileńskiego) postanowi rozpocząć budowę od skrajnych stacji, czyli albo z Bródna, albo z dalekiej Woli. Wtedy metro na Pragę dotarłoby kilka lat później, na co według mnie nie można pozwolić.

Póki co warszawiacy ze zrozumieniem przyjęli decyzję Hanny Gronkiewicz - Waltz o powtórzeniu przetargu. Zresztą trzeba jasno powiedzieć, że Pani Prezydent postąpiła słusznie. Nie zmienia to jednak faktu, że otrzymany od mieszkańców stolicy kredyt zaufania nie jest bezterminowy i obiecywane podczas wyborów inwestycje, w tym również metro, trzeba zacząć realizować. A czas ucieka...


Sebastian Wierzbicki
radny Rady Warszawy
(Klub Radnych LEWICA)
www.sebastianwierzbicki.pl

4771