Lewa strona medalu

Czy warto?

W czwartek pierwsza powakacyjna sesja Rady Warszawy. Jedną z ważniejszych kwestii będzie głosowanie na temat dodatkowych pieniędzy na budowę stadionu Legii. Po raz kolejny okazało się bowiem - podobnie jak chociażby w przypadku metra - że wykonawcy żądają dużo więcej pieniędzy, niż ratusz przewidział w budżecie miasta. Przyznam, że zaczyna się to robić irytujące, bo wygląda na to, że urzędnicy miejscy nie są w stanie przygotować poprawnych kalkulacji inwestycji. W przypadku stadionu Legii zaproponowana przez najtańszą firmę kwota jest wyższa o 90 mln złotych, tak, że koszt całej inwestycji doszedł do 450 mln złotych. To już ogromna kwota, stanowiąca 4% budżetu miasta. Tylko czy warto ją wydać?

W Warszawie buduje się przecież ogromny stadion narodowy, który po EURO 2012 będzie świecił pustkami i obawiam się, że skończy jak Stadion X-lecia. Może pomyśleć o przeniesieniu Legii właśnie tam, a zaoszczędzone w ten sposób miliony przeznaczyć chociażby na kolejny most? Tym bardziej, że za miejskie pieniądze robimy prezent właścicielowi Legii, czyli prywatnej spółce ITI. Niewtajemniczonym powiem, że jest to m.in. właściciel TVN i ONETU, czyli medialna potęga. Chcąc mieć ją po swojej stronie ówczesny komisarz Warszawy Kazimierz Marcinkiewicz podpisał przed wyborami wieloletnią i niekorzystną dla miasta dzierżawę gruntów Legii. Teraz miasto ma wybudować na nich nowy stadion, który spółka ITI dzierżawić będzie przez ponad dwadzieścia lat i udostępniać władzom stolicy tylko na kilka imprez w skali roku. W nowym kompleksie obok stadionu ma być również galeria handlowa, hotel itp., z których właściciele Legii czerpać będą duże zyski. Czy przeznaczą je na finansowanie klubu? Raczej wątpię, zważywszy na to, że Legia jest dziś ponoć najbardziej zadłużonym polskim klubem.

Wątpliwości budzi też sposób, w jaki właściciele i działacze traktują kibiców. Brak porozumienia pomiędzy jednymi a drugimi doprowadził do tego, że na ostatnim meczu było niecałe 4 tys. kibiców, podczas gdy na obecny stadion może ich wejść grubo ponad 15 tysięcy. To garstka w prawie dwumilionowym mieście. Czy warto dla niej wydawać olbrzymie pieniądze i budować obiekt na ponad 30 tysięcy osób? Przecież jeśli władze klubu nie zmienią swej polityki, to trybuny opustoszeją jeszcze bardziej, a na dużym obiekcie będzie to jeszcze bardziej widoczne. Tym bardziej, że Legia gra coraz gorzej i przegrywa mecz za meczem. Nie sądzę, żeby była to wina stadionu, a tym bardziej kibiców, jak wydaje się właścicielom klubu. Sytuacja jest na tyle tragiczna, że jako radni dostaliśmy ostatnio od kibiców dramatyczny e-mail zatytułowany: "Ratujcie Legię - nie budujcie jej stadionu".

Z drugiej strony, jestem zwolennikiem wszystkiego, aby nasze miasto ożywić i przyciągnąć do niego turystów. Mająca swój nowy stadion, ale przede wszystkim dobrze grająca Legia mogłaby stać się wizytówką stolicy i służyć jej promocji. W Barcelonie prawie w każdym sklepie można nabyć oryginalne i certyfikowane gadżety z logo słynnej "FC Barcelony", które masowo kupują turyści z całego świata. Klub ten rozsławił swe miasto na cały świat, a oprócz tego pełni ogromną rolę w integracji mieszkańców stolicy Katalonii i nie tylko. Abstrahując od tego, że Legia ma się nijak do słynnej "Barcy", a w Warszawie znajduje się jeszcze drugi klub z ogromnymi tradycjami, czyli Polonia, to może zaryzykować i spróbować w ten sposób promować miasto? Chyba warto...


Sebastian Wierzbicki
radny Rady Warszawy
(Klub Radnych LEWICA)
www.sebastianwierzbicki.pl

5489