Chłodnym okiem

Się narobiło

Niedawno, dni temu kilka przemieszczając się po Pradze, mimochodem usłyszałem dialog dwóch "dżentelmenów", który niezbyt wiernie - pomijając ozdobniki, przecinki i wykropkowując niecenzuralne rzeczowniki - pozwolę sobie przytoczyć.

Pan 1 Ty..... słyszałeś Miller..... do rządu wrócił.
Pan 2 Jako.... kto?.
Pan 1 No... jako minister.
Pan 2 Od .... czego?.
Pan 1 Od ... policji.
Pan 2 O.... .

Niestety, nie ten Miller, choć ta sama policja. Ten dialog uświadomił mi jednak, iż "naród" zauważył, że w rządzie zmiany. Prawdę mówiąc, pisząc poprzedni felieton nie podejrzewałem, że dojdzie do takiego tąpnięcia. Komisja - tak, ale dymisje konstytucyjnych ministrów? Ho, ho, to już sprawa poważna. Nie wiem na ile to, co stanowczo twierdzi były już szef CBA jest prawdą, oby jak najmniej. Im więcej jego słów będzie znajdowało potwierdzenie, tym więcej będzie świadczyło o kompletnej degrengoladzie klasy politycznej. Ale jeśli, jeśli okaże się, że szefostwo CBA zaangażowało się w bieżącą walkę polityczną, że "afery" zostały "utkane" na zamówienie polityczne, to nikt nie powinien się wahać przed postawieniem tych ludzi przed Trybunałem Stanu i likwidacją struktury, którą kierowali. Każda partia "idąca" do władzy czy już ją sprawująca przyciąga różnych ludzi. Przerobił to SLD, przerobiło PiS, teraz przerabia Platforma. Nie mnie osądzać posłankę Sawicką, posła Chlebowskiego, ministra Drzewieckiego, czy wicepremiera Schetynę - z informacji medialnych wynika, że wszyscy mają wspólny mianownik - "złych" znajomych, którzy próbowali ich wykorzystać dosłownie i w przenośni. Czy można wytworzyć mechanizmy obronne przed takimi praktykami? Z pewnością nie, chyba ze zgodzimy się na pełną inwigilację wszystkich, począwszy od deputowanych, a skończywszy na zwykłych obywatelach. To marzenie niektórych i tylko jeden krok do społeczeństwa powszechnej "szczęśliwości" opisanych przez George Orwella w jego słynnej powieści "Rok 1984". Całe szczęście, że obywatele ci są na niskim szczeblu zaawansowania technologicznego i nie wiedzą, jak się obsługuje nawet niezbyt wyrafinowane sprzęty techniczne typu, laptop czy dyktafon. Na pewno nie należy traktować ich młotkiem i używać jako gwoździ.

* Klasa polityczna powinna mieć klasę.

* Mamona nie może być motywacją do służby publicznej.

* Istnieje minimum przyzwoitości.

Może warto sformułować dekalog dla polityków, uczyć go i wdrażać. Tak na marginesie, może to dobry pomysł na biznes. Zamiast czegoś takiego, jak przedwojenne szkoły dla panien z dobrych domów może warto poprowadzić kursy. Jak się nie dać uwieść Tomaszowi z CBA? Sztuka konwersacji przez telefon na podsłuchu. Co wolno wicepremierowi, a co wojewodzie itp., itd. Się narobiło.


Ireneusz Tondera
radny Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej
5025