Prosto z mostu

PO zawodach


Opinia publiczna zaczyna dostrzegać to, o czym piszę od dwóch lat. Hannie Gronkiewicz-Waltz udała się sztuka niebywała: odwróciła wpływ wielkiej imprezy sportowej na rozwój miasta. Międzynarodowe zawody są wszędzie na świecie potężnym katalizatorem inwestycji. Władze miast zazwyczaj lokują wielką imprezę w zaniedbanej dzielnicy, licząc na jej rozkwit. Tak jest w Londynie przygotowującym się do olimpiady, tak miało być i z Warszawą, pominąwszy, oczywiście, niefortunny (uwielbiam to słowo!) epizod z pomysłem pani prezydent, by lokalizację Stadionu Narodowego przenieść poza miasto, do Łomianek.

Po powrocie do stolicy jednak mistrzostwa Euro 2012, zamiast przyspieszyć inwestycje publiczne, spowolniły je. Z największymi projektami, takimi jak metro, Muzeum Sztuki Współczesnej czy rewitalizacja Dworca Centralnego musimy poczekać na okres po mistrzostwach. Wiele innych tzw. inwestycji Euro, w szczególności nowe połączenia drogowe w okolicy Stadionu Narodowego, wykreślono z planu inwestycyjnego miasta, gdyż nie pasowały do napiętych harmonogramów. Projekt zagospodarowania otoczenia Stadionu, zwany potocznie Stadion City, rozpłynął się we mgle gabinetów władzy. Tytuły prasowe biją po oczach: "Rok 2012. I po zawodach" ; "Diabli biorą Stadion City"...

Pani Hanna Gronkiewicz-Waltz została za to przewodniczącą komisji wyborczej w prawyborach prezydenckich Platformy Obywatelskiej. W czwartek 25 lutego przedstawiła nam kalendarium prawyborów, a w dniu 26 marca zajmie się ustalaniem wyników głosowania. W międzyczasie prowadzi wykłady i egzaminy na Uniwersytecie Warszawskim, zajmuje się też sprawami miasta.

Podpisałem się w ubiegłym roku pod obywatelskim projektem ustawy o zmianie ordynacji wyborczych w związku z wprowadzeniem parytetu płci na listach kandydatów, choć jestem bardzo sceptyczny co do sensowności wszelkich akcji afirmatywnych, nie dlatego, iż uważam, że w polskiej polityce jest za mało kobiet. Problem w tym, że w Polsce od jakiegoś czasu kobiety do polityki trafiają w wyniku selekcji negatywnej. Nazwiska Julii Pitery, Ewy Kopacz czy właśnie Hanny Gronkiewicz-Waltz mówią same za siebie, a protest wymienionych pań przeciwko parytetom jest najlepszym potwierdzeniem tej tezy. Znam wiele kobiet wspaniale aktywnych w samorządzie terytorialnym i w organizacjach pozarządowych, które by się znakomicie sprawdziły w polityce krajowej, lecz nie są w stanie przebić się przez aparat partyjny, decydujący o kształcie list wyborczych. Może teraz będzie im łatwiej.

Maciej Białecki
Stowarzyszenie "Obywatele dla Warszawy"

www.bialecki.net.pl
4818