Cud zdjęcia


      - Parę miesięcy temu na nasz oddział przyjechała 18-letnia dziewczyna we łzach, trzymając w ręku zdjęcie USG, wykonane w prywatnym gabinecie lekarskim. Ciąża jest martwa - było w opisie. Zapewne zostałaby usunięta, gdyby nie fakt, że pacjentka była po obiedzie, co uniemożliwiało znieczulenie. Następnego dnia zaleciłem następne badanie ultrasonograficzne, u nas, w oddziale. Ciąża była jak najbardziej żywe, a płód ruchliwy.... Tak skrajne błędy zdarzają, choć na szczęście - rzadko - mówi dr Władysław Fidziński, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego Szpitala Praskiego. Postęp techniki powoduje, że coraz częściej można odstąpić od inwazyjnych badań prenatalnych na rzecz właśnie badania ultrasonograficznego.
      Wielu rodzicom wciąż kojarzy się ono głównie z możliwością określenia płci dziecka. Tymczasem dla zdrowia matki i dziecka jest to rzecz drugorzędna. Dzięki badaniu USG można stwierdzić wiele wad wrodzonych, poczynając od wodogłowia, rozszczepu kręgosłupa, zespołu Downa, stóp końsko-szpotawych, a nawet rozszczepu podniebienia. Zdiagnozowanie na etapie życia płodowego wad i chorób serca oraz układu moczowego pozwala na przesłanie matki do ośrodka, w którym zaraz po urodzeniu będzie możliwe zoperowanie dziecka.
      -U płodów męskich np. zdarza się wada zamknięcia cewki moczowej, co w efekcie prowadzi do nieodwracalnego uszkodzenia nerek. Badanie, zrobione w okolicach 20 tygodnia ciąży, wykrywa tę wadę. Przeważnie przeprowadzenie wewnątrzmacicznego zabiegu obejścia cewki pozwala na uratowanie nerek. Po urodzeniu zaś udrożnienie cewki jest prostym zabiegiem - mówi dr Paweł Mielnik, ginekolog-położnik z certyfikatem Polskiego Towarzystwa Ultrasonograficznego, który codziennie przeprowadza przynajmniej kilkanaście badań USG.
      Każda kobieta w ciąży powinna mieć trzykrotnie wykonane badanie USG: na początku ciąży, między 20 a 23 tygodniem i pod koniec ciąży. W pierwszym badaniu ustala się zwłaszcza lokalizację ciąży, czy nie jest przypadkiem pozamaciczna, co wymaga natychmiastowej interwencji ze względu na zagrożenie dla życia kobiety. Można też wtedy dość dokładnie określić przewidywany termin porodu. To drugie badanie pozwala na ocenę płodu pod względem jego kondycji, natomiast trzecie - na ustalenie ewentualnego sposobu rozwiązania ciąży. W drugim badaniu można też wychwycić wady wrodzone: te, które można usunąć i te, które wymagają od rodziców dziecka podjęcia ewentualnych trudnych decyzji co do dalszych losów ciąży.
      -Są to dla wszystkich bardzo trudne decyzje, ale np. w przypadku bezczaszkowców (mózg jest pozbawiony okrywy czaszki) płód żyje tylko tak długo, jak długo znajduje się w łonie matki. Praktycznie umiera natychmiast po urodzeniu. Znacznie lepiej dla kobiety jest, gdy zostanie wywołane poronienie np. w 20 tygodniu ciąży, niż narażanie jej na poród i wstrząs psychiczny- mówi dr Mielnik. - Nierzadko zdarzają się też tzw. puste jaja, pozbawione zarodka, lub z zarodkiem niewykształconym. Teraz, dzięki aparaturze, możemy takie sytuacje w porę wychwycić.
      -Aparat USG jest tyle wart, ile kosztuje - dodaje dr Mielnik.- rzecz głównie w jego nowoczesności, rozdzielczości obrazu i oprogramowaniu. Im większa rozdzielczość, tym większa precyzja badania. Nie bez znaczenia jest także wprawa, doświadczenie lekarza. W większości małych lecznic badanie USG wykonuje się na stosunkowo prymitywnych aparatach produkcji polskiej. Kosztują one ok. 30 tys. zł. Jest to niemało, ale jeśli się weźmie pod uwagę, że obecnie cena takiego urządzenia zaczyna się od 300 tys. zł, to trudno mieć dalsze pytania... Oczywiście takie aparaty przydatne są do wykonania podstawowego badania, w większości nie mogą jednak zastąpić dalszej diagnostyki.
      - Nie bez znaczenia jest także wprawa - mówi dr Mielnik. - Jeśli wykonuję kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt badań dziennie, to automatycznie mam większą praktykę niż lekarz, który ich robi kilka w tygodniu. Na świecie istnieje trójstopniowy podział: lekarze, którzy robią właśnie po kilka badań i mogą zawsze poprosić o pomoc diagnostyczną kolegów z certyfikatami. Jeśli ci mają wątpliwości, to zwracają się do ekspertów, których przeważnie jest tylko kilkunastu w danym kraju. Wszystko po to, by uniknąć błędu. U nas, niestety, wciąż zbyt rzadko weryfikuje się wątpliwości. Kiedyś mówiło się, że ginekolog musi mieć duży nos i szczęśliwą rękę. Teraz musi mieć także pomocnika, którym jest właśnie aparat USG. I to nie tylko dla kobiet w ciąży. Wczesna i skuteczna diagnostyka kobiet w każdym wieku, a zwłaszcza w okresie "drugiej młodości" jest w znacznej mierze gwarancją wychwycenia ewentualnych zmian nowotworowych. Badanie ultrasonograficzne pozwala ocenić, czy wykryte w tradycyjnym badaniu ginekologicznym guzy lub mięśniaki nie wymagają interwencji chirurgicznej.
      -To badanie powinno bezwzględnie poprzedzać decyzję o poddaniu się hormonalnej terapii zastępczej, która zapewnia drugą młodość i zdrowie kobietom po 45 roku życia - przypomina dr Fidziński. To wszystko nie oznacza jednak, że najlepszy aparat zastąpi lekarza, jego wiedzę i zdolność analizowania obrazu USG.
      - Na oddziale wewnetrznym leżała niemłoda już kobieta z wodobrzuszem i marskością wątroby - wspomina ordynator. - Przez pół roku za pomocą punkcji jamy brzusznej ściągnięto jej ponad 100 litrów płynu! A diagnozy wciąż nie było. Miała zrobione wszystkie badania, łącznie z tomografią komputerową brzucha. Patrząc na wszystkie badania, zauważyliśmy niewielką, jaśniejszą linię między powłokami. Wydało nam się, że może to być gigantyczna torbiel jajnika. Decyzja o operacji zapadła natychmiast. Okazała się słuszna. Torbiel, wypełniona płynem, ważyła 23 kilogramy. Po operacji wyszła w dobrym stanie ze szpitala. W Szpitalu Praskim, na samym tylko oddziale ginekologii i położnictwa, wykonuje się około ośmiu tysięcy badań USG rocznie. Trzech lekarzy ma certyfikaty. Niestety, aparat, który tu pracuje, dożywa swych ostatnich chwil. Ma już 10 lat. Nikomu, kto orientuje się w rozwoju techniki komputerowej, nie trzeba mówić, że nawet nie jest to zabytek, ale po prostu - trup. Wyprodukowała go firma Contron, która kiedyś - ale kiedyś - należała do wiodących. Zbankrutowała jakiś czas temu, toteż o częściach zamiennych nie ma co marzyć. Amatorskie metody napraw przestają zdawać egzamin.
      Strach pomyśleć, co będzie, jeśli aparat całkiem odmówi posłuszeństwa. Jedyną szansą jest zakup nowego. Kwota, jakiej wymaga aparat "ze średniej półki", czyli ok. 300 tys. złotych jest całkiem abstrakcyjna dla oddziału i szpitala. Organ założycielski, czyli powiat, też nie ma pieniędzy. Jedyną nadzieją są darczyńcy.


Każda wpłata na konto szpitala:
PBK S.A. I O/Warszawa, nr 11101011-401010004963
z dopiskiem - "USG-dzieci" przybliży szansę zakupu, zbliży nas do cywilizacji XXI wieku, kobietom
da możliwość rodzenia zdrowych dzieci.


Ewa Tucholska
8365