Między kirkutem a nekropolią

Ulica Rzeszowska była niegdyś ogólnie dostępną drogą. Drogą, bowiem trudno ten leśny trakt nazwać ulicą. Biegnie częściowo wzdłuż Cmentarza Bródzieńskiego, częściowo zaś wzdłuż Cmentarza Żydowskiego. Dziś ulica jest zamknięta bramami z obu stron - od Horodelskiej i Odrowąża.

Naszą redakcję odwiedzili czytelnicy, od lat mieszkający w tamtej części Targówka, oburzeni faktem braku dostępności do wygodnej drogi, która dodatkowo była doskonała dla spacerowiczów - Jesteśmy rdzennymi mieszkańcami tej okolicy. Jak świat światem, Rzeszowska była neutralną drogą między cmentarzami - żydowskim i katolickim. Zawsze, bez jakichkolwiek przeszkód, korzystaliśmy dzięki niej z dogodnego dostępu do środków komunikacji publicznej i do najbliższych bram cmentarnych. Teraz Cmentarz Żydowski został ogrodzony wraz z fragmentem Rzeszowskiej. Tak się nie godzi. Ta droga była i jest drogą publiczną, przecież nic się w tej kwestii nie zmieniło - mówią zdenerwowani mieszkańcy. W październiku ubiegłego roku wystosowali pismo w tej sprawie do wydziału infrastruktury Urzędu Dzielnicy Targówek. Oto fragment odpowiedzi - Wydział Infrastruktury uprzejmie informuje, iż wg posiadanych informacji z ewidencji gruntów, część gruntu położonego pomiędzy ogrodzeniem Cmentarza Bródnowskiego i Cmentarza Żydowskiego stanowi teren uliczny niehipotekowany, zaś część stanowią grunty Cmentarza Bródnowskiego. Podmiotowy teren nigdy nie został urządzony jako droga. Powyższy teren po 1945 roku nie stanowił drogi publicznej, a jedynie był zwyczajowym przejściem pomiędzy istniejącymi drogami - ul. Rzeszowską i ul. Odrowąża. W ostatnich latach teren był dewastowany, zaśmiecany i profanowany, jak również stanowił miejsce schadzek i rozbojów tzw. elementu chuligańskiego. W związku z powyższym, w porozumieniu i na wniosek Straży Miejskiej m. st. Warszawy, teren został trwale zamknięty. Tyle pismo. Mieszkańcy są zbulwersowani taką odpowiedzią - Co to jest za rozwiązanie? Najprościej jest zamknąć, zadrutować i po sprawie. Trzeba coś zrobić, by problem rozwiązać, trwale rozwiązać, a nie trwale zamknąć drogę.

W Warszawskiej Gminie Żydowskiej, która jest właścicielem cmentarza, pytamy o sprawę Rzeszowskiej. Trwa wydłużony weekend i nie ma osoby, która zajmuje się cmentarzami. Fundacja Nissenbaumów sprawuje pieczę nad Cmentarzem Żydowskim i zarządza nim - jak większością kirkutów w Polsce. Pytamy więc w biurze fundacji, czy znana jest im sprawa Rzeszowskiej. Pada niezbyt grzeczna odpowiedź - A co my w ogóle do tego mamy? Otóż jak się okazuje sporo. Jak sporo, dowiadujemy się podczas rozmowy z Rafałem Lasotą, rzecznikiem prasowym Urzędu Dzielnicy Targówek - Z tą drogą jest duży problem. Została zamknięta, bowiem dochodziło do dewastacji terenu Cmentarza Żydowskiego i profanacji macew. Dlaczego tak się działo? Właściciel cmentarza - Warszawska Gmina Żydowska i zarządzająca nim Fundacja Nissenbaumów nie mogły się dogadać, która z nich ma ponieść koszty budowy brakującego fragmentu muru Cmentarza Żydowskiego. Notabene to my - jako dzielnica - sprzątamy teren cmentarza, zaś powinna te prace wykonywać Fundacja Nissenbaumów, jako zarządca terenu. To właśnie przez wyrwę w murze - zanim nie zamknęliśmy Rzeszowskiej bramami z obu stron - wdzierali się na teren cmentarza niepożądani goście, wiadomo ludzie są różni. Ponieważ nic nie wskazuje na to, by Fundacja dogadała się z Gminą Żydowską, sprawą dziurawego muru zajmą się władze stolicy. Trwają rozmowy na poziomie wiceprezydenta. Kiedy tylko mur zostanie wybudowany, ulica Rzeszowska zostanie udostępniona mieszkańcom. Na tym etapie władze Targówka nic jeszcze nie mogą zrobić, trzeba cierpliwie czekać.


(egu)
5361