Kto pyta - nie błądzi

Kładka niezgody

Na początku lat 70. brukowaną wąską ulicę Jagiellońską (wówczas Stalingradzka) między rondem Starzyńskiego a Modlińską poszerzono do trzech pasów ruchu w obie strony - ulica musiała robić wrażenie na zagranicznych delegacjach przewożonych tędy do pałacyku w Jabłonnie. W efekcie jednak zwiększyła się ilość wypadków z udziałem pieszych, w tym także śmiertelnych. Wybudowano więc kładki - najpierw reprezentacyjną przy przystanku PIMOT, a parę lat później mniej okazałą, przy osiedlu Śliwce. Pierwszą, choć obecnie korzysta z niej niewiele osób, dużym nakładem środków w ubiegłym roku wybudowano praktycznie na nowo; druga doczekała się jedynie odmalowania elementów stalowych. Nie na wiele się to zdało - na schodach i pomoście łatwo potknąć się o wystające elementy, zaś latem miękki asfalt spływa po nich niczym lawa.

Kładka szczególnie utrudnia poruszanie się osobom starszym, chorym, niepełnosprawnym oraz matkom z wózkami. Poza mieszkańcami korzystają z niej pacjenci i personel ośrodka LUXMED oraz uczniowie zespołu szkół przy ul. Witkiewicza. Zarząd Dróg Miejskich nie ma jednak w planach na najbliższe lata remontu kładki, w tym ułatwienia korzystania z niej pieszym. Konstrukcję wykonano ze złej jakości materiałów i w technologii, która praktycznie uniemożliwia jej generalny remont, co także w tym przypadku oznacza konieczność rozebrania pomostów i wybudowanie całości od nowa.

Tymczasem temu problemowi mieszkańców towarzyszy także inny - dostępu do przystanków komunikacji miejskiej. Linia tramwajowa położona jest po przeciwnej niż osiedle stronie ul. Jagiellońskiej, dlatego podróż i powrót do domu za każdym razem wymagają dwukrotnego pokonania kładki. Mieszkańcy Śliwic uważają, że zatrzymywanie się linii pośpiesznej, dzięki usytuowaniu przystanku autobusowego po stronie osiedla, zmniejszyłoby te utrudnienia o połowę. Z pewnością byłoby to tymczasowo także rozwiązanie tańsze niż kosztowna rekonstrukcja kładki.

Zabiegi mieszkańców o wprowadzenie zatrzymywania się na żądanie którejś z linii przyspieszonych (503, 509) trwają od kilkunastu lat. Bezskutecznie. Nie pomogły pozytywne opinie policji, ani nawet wstawiennictwo burmistrza dzielnicy.

Kiedy "za komuny" w pobliskim FSO pracowało nawet kilkaset tysięcy osób, stawał tu autobus linii pośpiesznej "H". Jego likwidację później częściowo zrekompensowało zatrzymywanie się linii 723, ale po skróceniu jej do pętli Żerań-FSO mieszkańcom pozostał tylko autobus 144 (przemianowany ostatnio na 302), który kursuje co... pół godziny, a wkrótce zapewne i on zniknie. Zarząd Transportu Miejskiego nie widzi jednak problemu i zachęca do korzystania z tramwaju. Trudno to jednak wytłumaczyć np. osobie poruszającej się o kulach, która aby zrobić zakupy w Auchan, z pętli tramwajowej Żerań-FSO musi pokonać ponad pół kilometra (w jedną stronę!), z koniecznością przechodzenia przez przejście podziemne...

Strategia transportowa miasta zakłada priorytet dla komunikacji szynowej oraz ułatwienia i likwidację barier dla niechronionych uczestników ruchu - pieszych i rowerzystów. Jak widać, strategie strategiami, a życie sobie. Nic dziwnego, że wciąż tak wiele osób wybiera samochód jako podstawowy środek transportu w mieście.


Kr.
5009