Społeczny obserwator

Chodnik 2

W jednym z listopadowych felietonów przybliżyłem temat pięcioletniej batalii, w którą osobiście byłem zaangażowany, a której celem było wybudowanie chodnika o długości 200 metrów na granicy Pragi-Północ i Targówka. Po dziesiątkach pism, setkach maili i wielu spotkaniach, po trwających kilka lat uzgodnieniach z kilkoma spółkami kolejowymi, jesienią ub. roku drogowcy stanęli na wysokości zadania i zbudowali chodnik wyczekiwany przez setki, jak nie tysiące mieszkańców, codziennie przemieszczających się pomiędzy obiema dzielnicami. Oczywiście problemu by nie było, gdyby projektanci pomyśleli o budowie chodnika przy okazji remontu całej ulicy, który to remont został przeprowadzony kilka lat wcześniej. Brak szerokiego spojrzenia na potrzeby mieszkańców ze strony projektantów i urzędników skutkował tym, że przez kolejne kilka lat trzeba było sprawę odkręcać.

Nie inaczej sytuacja wygląda z kolejnym chodnikiem, w którego budowę również się zaangażowałem. Tym razem sprawa, wydawać by się mogło, prozaiczna. Przy okazji budowy jezdni łączącej Targową i Zamoyskiego i przebudowy ul. Zamoyskiego (łącznie ok. 300 metrów asfaltu i chodników) drogowcy „zapomnieli” o drobiazgu, jakim okazał się 30-metrowy odcinek chodnika prowadzący do jednego z przejść dla pieszych. Ten drobiazg skutkował tym, że piesi idący w legalny sposób od strony nieparzystych numerów ul. Jagiellońskiej w kierunku stacji metra musieli trzykrotnie przekraczać ruchliwe jezdnie. By nie powtórzyła się historia z chodnikiem przy Radzymińskiej, inwestor, tj. Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych, został poinformowany o sprawie jeszcze w trakcie trwania budowy ulicy (notabene do dziś nie oddanej do użytku, mimo upływu roku od zakończenia budowy, co stanowi kolejny przykład zbiurokratyzowania każdej sfery życia). Oczywiście, okazało się, że chodnika nie można ot tak zbudować, bo nie było projektu, stosownych zezwoleń itp. Rozpoczął się „festiwal” odkładania w czasie. Po nagłośnieniu sprawy przez media, włączeniu się części radnych i happeningu z rozłożeniem symbolicznego chodnika, który zorganizowało „Porozumienie dla Pragi”, pojawił się wreszcie oficjalny termin budowy – do końca kwietnia 2019 r. Mimo łagodnej zimy i uzgodnionego projektu budowlanego jeszcze z ub. roku drogowcy trzymali mieszkańców w napięciu do końca. Dopiero w ub. tygodniu na „plac budowy” wjechała ekipa robotników. Na trawniku, obok nielegalnie parkujących samochodów, postawili zaplecze socjalne w postaci barakowozu i przenośnej toalety. I rozpoczęli prace, niespiesznie, skrupulatnie, od 8:00 do 16:00, dzielnie przekopując teren pod 30 metrów chodnika i układając ok. 15 mb krawężników. Czy w tygodniu poprzedzającym Święta położą podsypkę i ułożą płyty? Czas pokaże. Nieśpieszne tempo uzgodnień i prac budowlanych nie jest może celowe, ale pokazuje miejsce pieszego w szeregu inwestycyjnych priorytetów miasta. Takich brakujących chodników w całej Warszawie pozostało jeszcze sporo. To na ich budowę, a nie na „antysmogowe” nawierzchnie należałoby w pierwszej kolejności przeznaczać budżetowe miliony.

Krzysztof Michalski
Porozumienie dla Pragi
Napisz do autora:
porozumieniedlapragi@gmail.com