Powstanie Warszawskie na Pradze

Praga to jeden z największych Obwodów Armii Krajowej Warszawy. Pierwsze oddziały zaczęto formować już w październiku 1939 roku. Ich organizatorem był ppłk Konrad Szramka, ps. Zawisza, a współorganizatorami ówcześni majorowie: Zygmunt Ryski i Antoni Żurowski. Chętnych nie brakowało, toteż w niespełna rok od rozpoczęcia działalności organizacyjnej Praga liczyła18 plutonów, tj. ok. 1000 żołnierzy – uczestników wojny obronnej 1939 oraz komórki łączności i sanitarne.

Przez cały okres okupacji trwał powszechny opór przeciw okupantowi. W 1940 roku utworzono pluton sabotażowo-dywersyjny, którym dowodził ppor. Konstanty Jaworski, ps. Kot. W 1941 r. powstała samodzielna kampania wywiadu kolejowego, w 1942 - oddział dywersji bojowej pod dowództwem ppor. Jerzego Tęsiorowskiego ps. Zawada. Ten ostatni zapisał na swoim koncie wiele akcji, m.in.: niszczenie transportów kolejowych, palenie magazynów, dokumentów ewidencji ludności, a także wykonywanie wyroków na szczególnie okrutnych funkcjonariuszach niemieckich i kolaborantach, orzeczonych przez sądy Podziemnego Państwa Polskiego.

W licznych praskich fabrykach powstały specjalne grupy sabotażowe, m.in. w Wytwórni Maszyn Precyzyjnych "AWIA" przy ul. Siedleckiej, Państwowych Zakładach Tele - i Radiotechnicznych przy Grochowskiej, Warsztatach Samochodowych przy Ratuszowej, Państwowych Zakładach Optycznych przy Grochowskiej, parowozowniach i warsztatach kolejowych Bródna i Targówka. W małych warsztatach, w prymitywnych warunkach produkowano broń, m.in. przy ul. Grochowskiej 138.

Liczba konspiracyjnych oddziałów wojskowych systematycznie rosła, na koniec lipca było w nich 8 000 żołnierzy. W lipcu 1944 front wschodni przekroczył granice Polski i w szybkim tempie zbliżał się do Warszawy. Wycofywanie się oddziałów niemieckich przez Warszawę zapowiadało, że wkrótce rozpocznie się walka o miasto. Oddziały Armii Krajowej postawiono w stan pogotowia.

Tymczasem w ostatniej dekadzie lipca Niemcy postanowili bronić Warszawy. Wzmacniali swoje siły. Walki frontowe toczyły się w odległości 15 - 20 km od granic miasta. Wobec bliskości frontu, Praga stała się rejonem zgrupowania jednostek wsparcia i zaopatrzenia. Na terenie praskiego Obwodu AK powstały niezmiernie trudne warunki. Siły wojsk niemieckich przewyższały siły Obwodu zarówno pod względem wielkości, jak uzbrojenia. Na terenie koszar przy ul. 11 Listopada bazowało ponad 20 czołgów, których użyto w akcjach przeciw powstańczym oddziałom.

1 sierpnia o godz. 7.30 komendant Obwodu otrzymał rozkaz komendanta Okręgu do rozpoczęcia działań o godz. 17. Czas na przekazanie rozkazów w dół był niezmiernie krótki, toteż stan zmobilizowanych w wielu oddziałach nie przekraczał 60%. W jednym z wywiadów komendant Obwodu określił stan zmobilizowanych na 6 360 żołnierzy i stwierdził: "Niemała to siła, gdybyśmy mieli broń. Tymczasem nasze uzbrojenie składało się z 272 karabinów, 6 ckm, 7 rkm, 10 pm i 600 granatów ręcznych. To znaczy, że co siódmy żołnierz posiadał jakąś broń."

Mimo tak niekorzystnych warunków, praskie oddziały podjęły zadania ataków na określone rozkazem obiekty. Ataki nie powiodły się. Oddziały poniosły znaczne straty. Tak było w ataku na baterie przeciwlotnicze na polach Bródna i Kamionka, warsztaty kolejowe na Bródnie i Targówku, wiadukty kolejowe przy Modlińskiej, Radzymińskiej i 11 Listopada, dworce: Wschodni, Wileński i Praga, koszary przy 11 Listopada - mimo dwukrotnych na nie ataków. Wprawdzie opanowano szereg obiektów, nie miało to jednak wpływu na wykonanie zasadniczego zadania, jakim było opanowanie mostów wiślanych, węzłów kolejowych i dróg wylotowych z miasta. W tej sytuacji były one poza możliwościami oddziałów powstańczych.

Pierwsze ataki na główne obiekty załamały się także w innych rejonach Warszawy. Skutkiem tego było wyprowadzenie oddziałów Ochoty do Lasów Chojnowskich, oddziałów żoliborskich do Puszczy Kampinoskiej, a części oddziałów mokotowskich do Lasu Kabackiego. Tam, przeorganizowane i dozbrojone, po kilku dniach powróciły do miasta i podjęły walkę. Oddziały praskie nie miały takich możliwości, ponieważ Pragę otaczały wojska niemieckie. Wokół był front.

Komendant Obwodu, płk. Żurowski, po załamaniu się ataków w pierwszym dniu i braku możliwości kontynuowania działań w dniach następnych, mając przeciwko własnym oddziałom dobrze wyposażone, zorganizowane i uzbrojone oddziały bojowe, po czterech dniach bezowocnych zmagań postanowił przerwać akcje zbrojne i wszcząć takie działania, które w powstałych warunkach pozwalałyby na kontynuowanie walki.

Przerwanie walk na terenie Pragi nie oznaczało, że oddziały praskie zakończyły swój udział w Powstaniu. W rozkazie, dotyczącym przerwania walk, komendant stwierdził: "Powstanie trwa nadal, gdyż nie zostało odwołane" I rozkazał: "Musimy czuwać i być w gotowości, bo nie wiemy o zamiarach wroga. Oddziały zakonspirować, nie rozrywając związków organizacyjnych. Przystąpić do organizowania ochotniczych uzbrojonych grup i dokonać przerzutu na lewy brzeg Wisły w celu kontynuowania walki."

Ochotników do przepraw na lewy brzeg było wielu. Ich liczbę ograniczał jednak warunek posiadania broni, a tej było niewiele. Stosownie do rozkazu komendanta, przerzuty rozpoczęto tuż po zawieszeniu walk. Organizowano je z rejonów Legionowa i Choszczówki do Puszczy Kampinoskiej i z Gocławia na Sadybę i Mokotów. Przeprawy prowadzono do pierwszych dni września. Trwałyby nadal, gdyby nie to, że Sadyba padła już 2 września, a dostęp do przepraw na kierunku Puszczy Kampinoskiej został odcięty przez wojska niemieckie. Ogółem, na lewy brzeg przerzucono około 600 żołnierzy.

Do przepraw na kierunku Puszczy Kampinoskiej przybywały kolejne grupy. Działający z polecenia komendanta Obwodu ppłk Henryk Bełdycki tworzył z nich oddziały, utrzymując w dyspozycji komendanta Obwodu i możliwości powrotu.

W zakresie udziału w Powstaniu Obwód Praga zrobił wszystko, co było w jego możliwościach – podsumowuje płk. w st. spocz. Bohdan Zawolski, autor tych wspomnień, przekazanych 15 września uczestnikom uroczystości na Skwerze im. płk. A. W. Żurowskiego (fot. z lewej).

K.
8037