Praga 1944 - 1945

Do ostatniego tchnienia i naboju

Prawosławna ukraińska rodzina Fedorońków wywodzi się z okolic Przemyśla. Od pokoleń cechowała ją głęboka wiara, wysokie poczucie honoru i więź z Polską, mimo szykan rosyjskiego zaborcy. Lata I wojny światowej i rewolucja październikowa doświadczają Fedorońków boleśnie. W 1917 roku, na progu palonej cerkwi zamordowany zostaje przez bolszewików jej proboszcz i ojciec Szymona.

To wstrząsające zdarzenie wpływa na decyzję syna, młodego seminarzysty Szymona, który bez wahania wstępuje w szeregi tworzącej się polskiej armii. Służbę pełni w prawosławnym ordynariacie Wojska Polskiego i pozostaje tam jako kapelan po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej.

W wolnej Polsce jego życie rodzinne normalizuje się. Szczęśliwe małżeństwo owocuje narodzinami trzech synów: Aleksandra, Wieńczysława i Oresta. Rodzina osiedla się na Pradze, gdzie chłopcy kończą Gimnazjum im. Króla Władysława IV, w którym oprócz wykształcenia i matury otrzymują fundamentalne patriotyczne wychowanie. Nadeszły jednak lata kolejnej, najwyższej próby. 1 września 1939 roku rozpoczęła się agresja Niemiec, posiadających ogromną przewagę militarną. 17 września, łamiąc traktat o nieagresji i prawo międzynarodowe, od wschodu, na broniące się rozpaczliwie armie polskie, siłami 300 tysięcy żołnierzy i tysiącami czołgów i samolotów, uderzył Związek Radziecki. Faszystowscy i komunistyczni agresorzy w ciągu 35 dni zdołali osiągnąć cel. Niepodległa Polska praktycznie przestała istnieć, a jej tereny znalazły się pod okupacją obu zaborców.

Na obszarach wschodnich, bezceremonialnie włączonych do Związku Radzieckiego, znaczącą grupę stanowiła ludność białoruska i ukraińska, wyznaniowo związana z prawosławiem. Fedorońkowie mieli formalną szansę wtopienia się w tę wielomilionową rzeszę ludzką i przetrwania zawirowań wojennych. O wiele większą szansę miał wzięty do niewoli przez Sowietów płk Szymon, pełniący od kilku lat funkcję Naczelnego Prawosławnego Kapelana Wojska Polskiego. Przewieziony do Moskwy, został poddany pokusie zdrady Polski, wyrzeczenia się zasad, by za cenę podjęcia czynnej współpracy uratować życie własne i rodziny. Pułkownik Szymon ofertę odrzucił i wrócił do obozu w Kozielsku. Tam w kwietniu 1940 roku podzielił los 20 tysięcy oficerów i patriotów w Katyniu. Osierocona rodzina Fedorońków, od pierwszych dni okupacji czynnie włącza się do niepodległościowej konspiracji, od SZP, przez ZWZ do AK. Najstarszy, Aleksander, przedostaje się przez okupowaną Europę do Anglii, gdzie w stopniu ppor. pilota walczy w 300. dywizjonie bombowym, sformowanym w ramach polskich jednostek w RAF. Dwaj młodsi bracia, po odbyciu tajnego przeszkolenia, brali udział w wielu akcjach bojowych na terenie Warszawy i okolic.

Minęły cztery lata wojny i okupacji. Rok 1944 okazuje się dla rodziny tragicznym. 25 kwietnia, w nocnym locie bojowym nad Niemcy, w rejonie Mannheim, ginie Aleksander.

Pozostali w Warszawie bracia 1 sierpnia 1944, zgodnie z przydziałem, o godzinie "W" stawiają się w miejscach koncentracji. Plutonowy Wieńczysław, ps. "Sławek", w Batalionie "Gurt", a najmłodszy Orest, ps. "Ford", do oddziału Kedywu. Niestety, już pierwszego dnia Powstania, Oresta dosięga niemiecka kula.

Przez 18 dni plut. Wieńczysław szczęśliwie dowodził oddziałem, zdobywając zaufanie podwładnych. Bojowe szczęście opuszcza go podczas ryzykownego ataku na silnie broniony przez Niemców obiekt w rejonie Dworca Głównego. Jego pluton wdarł się w pozycje wroga, lecz zabrakło skutecznego wsparcia. Natarcie się załamało. Plut. "Sławek", ranny, osłaniał odwrót swoich żołnierzy do ostatniego naboju. Resztkami sił rozebrał broń na części, które rozrzucił wśród ruin, by nie dostała się w ręce Niemców.

Podwójnie osierocona żona i matka Wiera Fedorońko ponad 30 lat przeżyła w absolutnej żałobie. Skala jej doświadczenia i cierpienia była ogromna. W kręgach znajomych i kombatantów nazywana była "Warszawską Niobe".

Niech fragment z Jej wiersza stanowi godny epilog losów patriotycznego dramatu, wpisanego w cenę niepodległości Rzeczypospolitej.
To nieprawda, najdrożsi,
że przy mnie Was nie ma.
To nieprawda, że odeszliście,
choć zakryła Was ziemia.
Wy jesteście wciąż ze mną,
Dotykacie mych dłoni
I żaden już obraz
Waszego nie przysłoni

Niech epilogiem, godnym tragicznej epopei tej patriotycznej rodziny, będzie również pomnik, wzniesiony z inicjatywy absolwentów Gimnazjum im. Króla Władysława IV, pod patronatem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, w 90. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, za którą Fedorońkowie dali wszystko - życie i cierpienie.


Hubert Kossowski
członek Światowego Związku
Żołnierzy Armii Krajowej
6653