Praskie spotkania modelka Modiglianiego


      Nie jest to spotkanie ani wczorajsze ani przedwczorajsze. Jest to spotkanie pośrednie. Panią Lunię znam jedynie z portretów i lektur jej wspomnień. Zastanawiam się skąd wzięło się imię Lunia. Może była Elżbietą. Wówczas zdrobniale mógł ją ktoś nazwać Elunią, albo w skrócie Lunią. Ale nie wykluczone, że miała na imię Alicja. I w tym przypadku rodzice mogli zdrobnić to imię nazywając córkę Alunią, czy nawet Lunią. Takie zdrobnienia imion znane są i praktykowane wśród dzieci, rodzeństwa. Stąd pojawiają się przeróżne Asie, Tusie, Dzidzie i tym podobne imiona. Niektóre dziewczęta pozostają przy swych dziecięcych imionach do końca życia, zachowując właściwą pisownię tylko przy załatwianiu spraw urzędowych. W roku 1894 w rodzinie państwa Makowskich na Pradze przyszła na świat dziewczynka. Nie wiem, przy której ulicy wówczas mieszkali. Wiadomo jedynie, że ojciec dziecka był patriotą polskim i działaczem socjalistycznym. Brał udział w manifestacjach sprzeciwiających się okupacji ziem polskich, strajkował wraz z tysiącami robotników zakładów warszawskich w tym i praskich. Kiedy nadszedł pamiętny rok 1905 i fala strajków objęła cały nieomal kraj, Makowski zostaje aresztowany i skazany na piętnaście lat więzienia. Udało mu się odsiedzieć tylko dwa lata. Ale musiał za wszelką cenę uciekać za granicę. Organizacja polityczna do której należał przemyciła go na teren zaboru austriackiego do Krakowa. Wkrótce w 1907 roku cała rodzina Makowskich znalazła się w Krakowie. Data ta pamiętna dla wszystkich Polaków. W roku tym zmarł Stanisław Wyspiański. Wiadomość o śmierci wielkiego artysty, malarza i poety dotarła do Makowskich akurat w momencie przekraczania granicy. Lunia miała wówczas 13 lat.
      W 1913 roku Lunia Makowska kończy gimnazjum w Krakowie. Wyjeżdża na zaproszenie znajomych do Paryża. Tam poznaje studenta Kazimierza Czechowskiego. Tuż przed wybuchem I wojny światowej młodzi biorą ślub. Zostają, niestety, odcięci od pomocy najbliższych pozostałych w kraju. Mąż Luni zostaje szoferem taksówki. Nawiązują znajomość z emigrantami - młodzieżą artystyczną: malarzami i rzeźbiarzami, cyganerią paryską owych lat. W jednej z kawiarni siedząc z mężem i znajomym malarzem przedstawił się pani Luni młody mężczyzna. Był to Amadeo Modigliani, Włoch z pochodzenia, artysta malarz i rzeźbiarz. Rozpoczynał dopiero swą działalność malarską. Nikt jeszcze poza nielicznymi nie doceniał jego twórczości. W wielkim skrócie można napisać, że Lunia przypadła panu Amadeo do gustu. W 1916 r. powstał jej pierwszy portret. Lunia miała na sobie czarną suknię z białym kołnierzykiem i z broszką. Modigliani namalował około czternaście portretów ulubionej modelki. Liczba ta nie jest dokładnie znana. Może było ich więcej? Lunia przez cztery lata pozowała Modiglianiemu. Od 1916 do 1920, to jest do roku jego śmierci. Artysta miał zaledwie 36 lat. Życie skróciły mu dwie przypadłości: gruźlica i alkohol.
      Pani Lunia o śmierci swego przyjaciela dowiedziała się przebywając w Algierii. Znajomi długo ukrywali przed nią ten fakt. W latach następnych Lunia zostaje żoną Lucjana Choroszczy znanego wśród artystów Paryża i Warszawy antykwariusza dzieł sztuki. Na tym można by zakończyć bardzo pobieżnie streszczony życiorys prażanki - modelki Modiglianiego. Ale to nie koniec historii.
      W 1987 roku do Francji wyjeżdża znana artystka - plastyczka mieszkanka Pragi. Nazwijmy ją panią S. Zwiedza przepiękne Lazurowe Wybrzeże. Rysuje, maluje, zbiera materiały potrzebne do jej prac artystycznych. W Nicei, dokładnie 1 września 1987 roku poznaje panią Lunię Czechowską-Choroszczo, wówczas 93-letnią staruszkę. Mimo sędziwego wieku jest pełna energii. Krótkie w zamiarze spotkanie przeradza się wielogodzinną wizytę. Obie panie mają o czym rozmawiać. Chętnie sięgają do wspomnień o dawnej Pradze i Modiglianim. Na pamiątkę spotkania pani S. Otrzymuje od pani Luni autograf. Przeznaczony jest dla Tadeusza Burchackiego - kolekcjonera, również z Pragi, autografów wybitnych postaci. Ten historyczny dziś autograf reprodukuję, dzięki uprzejmości pana Burchackiego. Nie wiem, niestety, jak długo żyła pani Lunia. Pamięć o modelce i przyjaciółce Modiglianiego kojarzy się zawsze z twórczością tego artysty. W albumie poświęconym Modiglianiemu i przygotowanym przez Włocha Ambrogio Ceroniego znajdują się wspomnienia pani Luni. Oto fragment: - "Byliśmy przyjaciółmi przez długie lata. Znałam dobrze jego żonę, skromną, uległą i oddaną mężowi, wypełniająca wszystkie jego kaprysy. A współżycie z Modiglianim nie było łatwe... Początkowo obrazy Modiglianiego nie miały większej wartości. Handlarze sztuki traktowali je po macoszemu. Opiekunem Modiglianiego i jego rodziny był polski marszand - handlarz dziełami sztuki Leopold Zborowski. Kiedy Modigliani nie był w stanie już pracować, Zborowski utrzymywał z własnych funduszy całą rodzinę (opiekun ten zmarł w nędzy w 1932 r.) Żona Modiglianiego na drugi dzień po śmierci męża popełniła samobójstwo skacząc z piątego piętra. Osierociła córkę...

Paweł Elsztein



Na zdjęciu portret pani Luni z 1918 r. pędzla A. Modiglianiego

Żeby powiększyć miniaturę kliknij na niej

6710