Tygiel na Targówku

"Tworzy się z dniem 1 maja 1975 roku przedsiębiorstwo państwowe pod nazwą "Teatr na Targówku" w Warszawie" - takie zarządzenie wydał 30 kwietnia prezydent miasta stołecznego Warszawy. Dyrektorem i kierownikiem artystycznym został Marian Jonkajtys, kierownikiem muzycznym Włodzimierz Korcz, kierownikiem baletu Henryka Komorowska, dyrygentem Czesław Majewski. To był pierwszy w Warszawie teatr muzyczno-estradowy - wspomina Andrzej Brzeski, od 1 wrzeŁnia 1975 roku aktor teatru na Kołowej - Marian Jonkajtys jako jedyny dyrektor w Warszawie posłużył się nie tylko zawodowymi aktorami, absolwentami szkół teatralnych; mieszał ich z amatorami i ludźmi z ulicy, z kręgu estrady. Na przykład Grzegorza Markowskiego, znanego teraz wokalistę "Perfektu", odkrył w koŁciele w Józefowie. To był teatr, gdzie przemieszani byli aktorzy, piosenkarze estradowi, ludzie, którzy połknęli bakcyla teatru czy Łpiewania, ale nie byli do końca uformowani.

Przygotowywało się spektakle, a jednoczeŁnie cały czas odbywało się szkolenie. Absolwenci szkół teatralnych, aktorzy dramatyczni nie znali sztuki estradowej, rewiowego tańca - trzeba było poprawić emisję głosu, prowadzić zajęcia taneczne, ruchowe. Aktorów estradowych trzeba było uczyć dramatu, dialogu. Dwa lata, które spędziłem w tym teatrze, wspominam niebywale sympatycznie. To był tygiel. Strasznie dużo tam się działo. Udało mi się zagrać główną rolę w sztuce Leonarda Gershe "Motyle są wolne" (na zdjęciu poniżej Andrzej Brzeski z Aleksandrą Koncewicz). To była polska prapremiera tej sztuki, z piosenkami Agnieszki Osieckiej i Seweryna Krajewskiego.

"Motyle..." miały 142 spektakle. Inne pozycje z tego czasu również cieszyły się powodzeniem, np. "Książę i żebrak" - 189 spektakli, "O zachowaniu przy stole" - 100 (na zdjęciu po prawej: na pierwszym planie Andrzej Zaorski, w Łrodku na podłodze Grzegorz Markowski), "Toast weselny" - 67, "Miejsce dla gwiazdy" – 175. WŁród twórców i wykonawców byli m.in.: Włodzimierz Korcz i Czesław Majewski (opracowanie muzyczne), Xymena Zaniewska (scenografia), Adrianna Godlewska, Alicja Majewska, Sława Przybylska, Danuta Rinn, Anna German, Grzegorz Markowski, Bogdan Czyżewski.

Od początku 1977 roku sprawami organizacji widowni, a potem koordynacją pracy artystycznej całego zespołu, liczącego do 120 osób, zajmowała się Danuta Rynkun. Po przejŁciu na emeryturę pani Danuta stoi na straży archiwum i utrwala historię Teatru na Targówku, który od 1988 roku nosi nazwę "Rampa". Z pierwszego okresu swej pracy najsympatyczniej wspomina dyrektora Mariana Jonkajtysa i Krystynę Michałowską - główną księgową, potem zastępcę dyrektora, a także Jana Krzyżanowskiego, dyrektora od 1981 roku. Dzięki nim wiem, co to jest teatr, co to jest sztuka. Na pierwszym planie jest aktor, ale także widz, bez którego nie byłoby teatru. W pierwszych latach Teatr na Targówku dawał 3-5, potem 8-12 premier rocznie. Trzeba było pracować po 14 - 16 godzin. Po dziesięciu latach pracy pani Danuta po raz pierwszy zobaczyła przed teatrem ogromny tłum ludzi, którzy chcieli kupić bilety. Wykupiono je na dwa tygodnie przed spektaklem. Była frekwencja, byli widzowie - taką satysfakcję miała pani Danuta, gdy dyrektorem był Andrzej Strzelecki (1987 - 1996).

Z opowieŁci wiem, że gmach przy ul. Kołowej budowany był jako stacja metra, które miało powstać po praskiej stronie miasta. To, co jest dziŁ widownią i salą koncertową - to były zejŁcia do stacji metra – przypomina Danuta Rynkun. Z powodu kurzawki, z metra zrezygnowano, a od lat 50. w budynku był Dom Kultury. Staraniem Jana Krzyżanowskiego, od 1973 roku dyrektora wydziału kultury i sztuki Urzędu m.st. Warszawy, gmach przekazany został Stołecznej Estradzie Pod tą firmą w roku 1974 na Kołowej zagrano: "Kto chce piosenkę", "Gdzie lepiej niż tu", "Musicale, musicale", "Gdy wróciły gołębie", "Kolory jesieni".

Z początku nam, aktorom, wydawało się, że do Teatru na Targówku będziemy jeździć przez pół miasta. Nie było tak źle - wspomina Andrzej Brzeski. - WymyŁlono autobus, który dowoził prawie pod teatr. Choć ulica Kołowa była ciemna, nikt nie bał się dojŁć do przystanku na ul. Łw. Wincentego. Okoliczny "element" wiedział, że jesteŁmy aktorami; przyjął zasadę "nie ruszamy ich". MyŁlę, że i dla nich teatr był czymŁ fajnym. PublicznoŁć mieliŁmy bardzo różną. Przychodzili nie tylko intelektualiŁci. Powstające osiedle otoczyło teatr. Przybyło zupełnie nowych widzów, z blokowiska. W tamtym czasie wychowywała się nowa publicznoŁć. Danuta Rynkun pracuje nad nową książką o Teatrze Rampa na Targówku. Czynione są starania, by ukazała się ona w roku, gdy placówka obchodzi swe 30-lecie.

Joanna Kiwilszo




Żeby powiększyć miniaturę kliknij na niej

6986