Święto świąt i uroczystość nad uroczystościami

Kasia Martyniuk, studentka Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych jest jedną z wielu osób uczących się w Warszawie, mieszkających na Pradze, a z dala od swojego rodzinnego domu. To już czwarty rok jak zamieszkuje pokój w domu studenckim przy ulicy Kickiego, na Grochowie. W rodzinnej Hajnówce, na Podlasiu, około 25 kilometrów od granicy z Białorusią, ma swój dom, własny kącik, świat dla nas magiczny - przesycony mistyką obrządku prawosławnego. Z fascynacją słuchałem opowieści dotyczących rytuałów i symboli Wielkiego Tygodnia w Kościele Prawosławnym, w którym tegoroczna Wielkanoc wedle naszego, gregoriańskiego kalendarza, przypadła... 1 maja.

Post zaczął się u nas pod koniec marca - zaczyna swoją opowieść Kasia rozpisując na kartce różnice w kalendarzu i zasady wpływające na wyznaczenie daty Wielkanocy. Daty świąt według kalendarza juliańskiego przypadają 13 dni później niż według kalendarza gregoriańskiego, z którego korzystają katolicy. To podstawowe rozbieżności związane z historią kalendarza. Największe święto - "święto świąt i uroczystość nad uroczystościami" - upamiętniające Zmartwychwstanie Jezusa, odbywa się nie wcześniej niż wiosenne zrównanie dnia z nocą (czyli po 21 marca), po Passze żydowskiej (w tym roku wypadła ona 24 kwietnia) i po pierwszej wiosennej pełni księżyca (czyli po 25 kwietnia tej wiosny). W ten sposób pierwsza niedziela spełniająca te warunki to właśnie ta oznaczona w kalendarzu gregoriańskim 1 maja.

Nabożeństwa dotyczące Wielkiego Tygodnia poprzedzające Wielkanoc trwają już od poniedziałku, natomiast cerkiew otwarta jest dzień i noc od Wielkiego Czwartku do ranka w niedzielę. Wielki Czwartek to dzień upamiętniający Ostatnią Wieczerzę. Wieczorem czyta się 12 fragmentów czterech ewangelii dotyczących m.in. pojmania, sądu i ukrzyżowania Jezusa. W czasie czytania zapala się świecę, którą po przeczytaniu każdego z fragmentów na powrót się gasi. Po ostatnim czytaniu z zapaloną świecą idzie się do domu. Od początku Wielkiego Postu, na środku cerkwi, bliżej Ołtarza i Rajskich Wrót stoi duże, namalowane na drewnie wyobrażenie Ukrzyżowanego Jezusa - Raspiatije - w formie naturalnej wielkości krzyża. Każdy wchodzący, czujący potrzebę, całuje stopy Chrystusa. Cerkiew przybiera żałobny wystrój, stawia się czarne chorągwie; także wierni przychodzą ubrani w stonowanych kolorach.

W Wielki Piątek zabiera się Raspiatije. W jego miejsce pojawia się wyobrażenie grobu Jezusa – jest to często misternie tkany, wyszywany złotą nitką, czasem malowany materiał, w formie prostokąta z wizerunkiem leżącego Jezusa – Płaszczanica, przygotowywany w monastyrach przez mniszki lub mnichów. Nabożeństwo ma inny niż tradycyjnie przebieg. Po południu odprawia się wieczernię i odbywa się "wynos płaszczanicy". Batiuszka wynosi płaszczanicę na zewnątrz cerkwi, ukazuje wiernym. Ludzie w tym momencie klękają, modlą się, śpiewają pieśni. Potem płaszczanica zostaje położona na symbolicznym grobie stojącym pośrodku cerkwi. Niektórzy wierni całą noc czuwają przy grobie Jezusa. To czuwanie ma specyficzną i wzruszającą nazwę - płacz Matki Bożej. Na Grabarce (to Święta Góra położona niedaleko Siemiatycz, gdzie znajduje się Żeński Monaster Świętych Marty i Marii), ta modlitwa nabiera mistycznej głębi, a to wszystko dzięki melodyce głosów w chórze tamtejszych mniszek.

Z koszyczkami święconkami, wypełnionymi pożywieniem, zresztą takim samym (chleb, jajka, sól, mięso) jak w Kościele katolickim idzie się w Wielką Sobotę. W nocy z soboty na niedzielę wierni idą do cerkwi. Wówczas odbywa się najważniejsze Nabożeństwo Wielkiego Tygodnia - pamiątka Zmartwychwstania Chrystusa. Modlący zbierają się przed północą i wychodzą na zewnątrz świątyni - procesja zmierza dookoła cerkwi, uroczysty pochód ze świecami, przy biciu dzwonów. W tym czasie wyznaczone do tego osoby uprzątają grób Pański ze środka cerkwi, gdzie z kolei zostaje umieszczona ikona Zmartwychwstania. Potem wszyscy uczestnicy procesji zmierzają do przedsionka cerkwi i zatrzymują się przed zamkniętymi drzwiami. Batiuszka podchodzi do wrót, otwiera drzwi i śpiewa: "Chrystus zmartwychwstał", a wszyscy ludzie dopowiadają: "Zaiste zmartwychwstał".

Po chwili Kasia przyznała, że to Babcia mieszkająca na wsi w okolicach Hajnówki przekazała jej większość wiadomości o tradycjach związanych z obrządkiem prawosławnym. Zauważyła, że dziadkowie coraz częściej zwracają uwagę na szczegóły związane z odpowiednim zachowaniem, symboliką, z całym rytuałem towarzyszącym życiu człowieka.

Nie mogłem też nie zadać pytań o rodzinne okolice oraz o wrażenia związane z Pragą. Kasia pochodzi z zasłużonego dla przyrody regionu Puszczy Białowieskiej, z Hajnówki. Miejscowość ta, powstała w XVIII wieku, ma świetne warunki nawet dla kapryśnych turystów. Liczne zajazdy i gospodarstwa agroturystyczne odwiedzane są przez Amerykanów, Niemców, Czechów.

Natomiast jeżeli chodzi o Pragę, to... - Kasia spojrzała przez okno i zamyśliła się - generalnie nie ma tu ciekawych miejsc do spędzania czasu, jakiegoś przyjacielskiego klimatu, gdzie można by realizować swoje pomysły, spotykać się ze znajomymi. Wspaniałe kamienice, wąskie uliczki to nie wszystko, czego potrzebuje człowiek do życia. Generalnie najczęściej bywam w cerkwi, z parków raczej wolę Praski niż Skaryszewski. Często też wyjeżdżam do siebie, do domu. Praga nie ma zbyt wielu atrakcyjnych miejsc, by w nich spędzać czas, by spotkać się ze znajomymi, z innymi młodymi ludźmi, by realizować pomysły, które odciągnęłyby od internetu czy telewizji. Przynajmniej nie słychać o takich działaniach, o jakichś dyskusjach literackich, filmowych, o spotkaniach z ciekawymi ludźmi – zakończyła. Myślę, że to ciekawe słowa, warte przemyślenia.

Adam Praski
7604